Artykuł

25.12 – Uroczystość Narodzenia Pańskiego

Dla wszystkich

Niektórzy narzekają, że Wigilia się nie udała, bo nie było wszystkich przy stole i wszystkiego, czego potrzeba, na stole. Mówi się nawet o tak zwanej depresji świątecznej, na którą chorują samotni.

Przypomnijmy sobie, jak Najświętsza Rodzina obchodziła pierwsze święta Narodzenia Pańskiego: bez domu, bez choinki, bez karpia. Nawet świętej ciotki Elżbiety zabrakło na gwiazdkę. Świętego Mikołaja jeszcze nie było. Jednakże zdumiewa radość Maryi i Józefa, pochylonych troskliwie nad żłóbkiem; radość aniołów i pasterzy.

Święta Bożego Narodzenia – to tajemnica, której niepodobna ani zrozumieć, ani sobie wymyślić. Mitologie mówią o narodzinach bogów. Jednakże ci bogowie od razu przejawiali swoją niezwykłość. Nawet Herakles „dzieckiem w kolebce łeb urwał hydrze”. To wszystko mogli sobie ludzie wyobrazić.

Tymczasem Jezus-Bóg przychodzi na świat jako słabe, bezradne niemowlę. Dopiero z czasem zacznie chodzić, mówić, dorastać. Takiej tajemnicy rozum ludzki nie jest w stanie ogarnąć.

Prawda o przyjściu Jezusa na świat jest wstrząsająca a jednak w Bożym Narodzeniu widzimy przede wszystkim święta dziecięce. Mówimy o nich kolędy, wzruszamy się choinką, cieszy nas święty Mikołaj i bawi Herod w szopce. Przecież te święta nie są tylko dla małych dzieci ale dla wszystkich. Jezus przychodzi na świat uczyć nas wszystkich, młodych i starych, dziecięctwa Bożego. Przez związek z Jezusem jesteśmy dziećmi Boga. Może na starość – kiedy rodzice i najbliżsi odchodzą – uświadamiamy sobie najbardziej tę radosną prawdę.

ks. Jan Twardowski, Wszędy pełno Ciebie, s.87.